Wszystko wskazuje na to, że długo oczekiwane przepisy regulujące ruch urządzeń transportu osobistego wejdą w życie najpóźniej wiosną 2021 roku. Czas najwyższy, gdyż pierwsze próby uregulowań prawnych w tym obszarze sięgają roku 2016. Wtedy jednak współdzielone hulajnogi były jeszcze melodią przyszłości, więc nie było społecznej i medialnej presji by uregulować ruch UTO. Sytuacja diametralnie zmieniła się w 2018 roku, gdy do polskich miast wjechały floty hulajnóg na minuty. Mimo to potrzeba było dwóch lat i trzech podejść, by ostatecznie na początku roku 2021 rządowy projekt przepisów trafił do Sejmu.
Nowy, stary projekt
Ostateczna wersja projektu zasadniczo różni się od tej, która została zaprezentowana w 2020 roku i która była przedmiotem konsultacji publicznych. Widać, że twórcy projektu postanowili odejść od generalnej zasady zrównania UTO z rowerami, oczywiście z wyjątkami wynikającymi z różnic pomiędzy tymi grupami pojazdów. W efekcie stworzono oddzielne zapisy, które jednakże w dużym stopniu czerpią z dotychczasowych przepisów regulujących ruch rowerów. W ten sposób uniknięto niejasności i wątpliwości interpretacyjnych, zachowując istotę pierwotnej idei. Nowością jest także wprowadzenie podziału na elektryczne hulajnogi oraz urządzenia transportu osobistego. To właśnie do tej drugiej grupy zaliczają się elektryczne monocykle, które np. nie będą mogły korzystać z
wydzielonych z jezdni pasów ruchu dla rowerów. Korzystając z okazji dodano także regulacje dla tzw. urządzeń wspomagających ruch, a więc rolek, deskorolek i im podobnych. W tym miejscu warto zapamiętać, że osoby korzystające z tych urządzeń zyskają prawo do poruszania się drogami dla rowerów.
Lepiej, ale nie bez wad
Gdy zmiany w prawie o ruchu drogowym zostaną uchwalone, ich szczegółowemu omówieniu poświęcę osobny artykuł. Póki co pozytywnie oceniam treść projektu, aczkolwiek nie mogę pominąć jego jednej, za to kluczowej wady – ograniczenia prędkości do 20 km/h. Pierwotnie proponowane ograniczenie do 25 km/h było spójne z większością regulacji europejskich. Było też spójne z regulacjami dotyczącymi rowerów elektrycznych, których napęd może wspomagać rowerzystę właśnie do prędkości 25 km/h. Ograniczenie do 20 km/h to nie tylko niczym nieuzasadniona dyskryminacja użytkowników UTO, ale także tworzenie szeregu problemów. Z drugiej strony nie oczekiwałbym, że nagle Policja zacznie czyhać na użytkowników Xiaomi M365, którzy o całe pięć kilometrów będą przekraczać dozwoloną prędkość. Mam jednak nadzieję, że w ciągu prac sejmowych uda się przywrócić jednolity limit prędkości 25 km/h. Mam też nadzieję, że w pozostałym zakresie nikt już przy projekcie nie będzie majstrował. Nie jest on doskonały, ale jest lepszy od poprzedniego.
Co dalej?
W dniu w którym piszę te słowa, projekt ustawy został skierowany do pierwszego czytania na posiedzeniu Sejmu. Co dalej? Ja to widzę następująco. Na najbliższym posiedzeniu plenarnym Sejmu projekt zostanie skierowany do Komisji Infrastruktury. Tu raczej niewiele się zmieni, aczkolwiek Komisja Infrastruktury może wprowadzić do projektu poprawki i np. rozważyć przywrócenie pierwotnie zakładanego limitu prędkości do 25 km/h. Po zakończeniu prac Komisja wyznaczy posła-sprawozdawcę, który na kolejnym posiedzeniu Sejmu przedstawi posłom sprawozdanie z prac komisji i wniosek o przyjęcie ustawy. Na tym samym posiedzeniu odbędzie się drugie czytanie, od razu po nim trzecie czytanie i głosowanie nad uchwaleniem ustawy. Po uchwaleniu ustawy trafi ona do Senatu, gdzie Marszałek Senatu skieruje ją do senackiej Komisji Infrastruktury. Tu prace wyglądają podobnie jak w przypadku komisji sejmowej. Jeśli Senat wniesie poprawki do ustawy, trafia ona ponownie do Sejmu który może odrzucić senackie poprawki. Ostatecznie ustawa trafi do podpisu Prezydenta RP i stanie się obowiązującym prawem z chwilą opublikowania w Dzienniku Ustaw.
To najbardziej prawdopodobny scenariusz, który ma szansę ziścić się w perspektywie najbliższych trzech miesięcy. Osobiście przewiduję, że projekt uchwalony zostanie na marcowym posiedzeniu Sejmu. Kwiecień jest więc prawdopodobnym miesiącem, w którym nowe przepisy zostaną opublikowane w Dzienniku Ustaw. Vacatio legis ustawy określono na 30 dni, więc jeśli mój harmonogram się sprawdzi, nowe przepisy wejdą w życie najpóźniej w maju.
A co, jeśli… ?
Przedstawiony scenariusz jest w mojej opinii najbardziej prawdopodobny. Głównie dlatego, że aktualny projekt nie jest zły, za to jest solidnie opóźniony. Wątpię by posłowie zdecydowali się w jakikolwiek sposób stawać na drodze do szybkiego uchwalenia nowych przepisów. Za chwilę przywita nas wiosna, a wraz z nią ponownie widoczni staną się użytkownicy UTO – zarówno Ci odpowiedzialni i rozsądni, jak i Ci bardziej niefrasobliwi. To oznacza powrót do medialnej nagonki na elektryczne hulajnogi i UTO w ogólności. W obecnej sytuacji politycznej żaden poseł i senator nie weźmie na siebie roli hamulcowego w procesie uchwalania przepisów, które ruch UTO mają uregulować. Spodziewam się, że projekt w trybie ekspresowym „przeleci” przez Sejm i Senat bez poprawek, a Prezydent nie będzie zwlekał z podpisem. W teorii istnieje jednak kilka możliwości by tak się nie stało.
Po pierwszym czytaniu może zostać złożony wniosek o odrzucenie projektu w całości. Jeśli wniosek zostanie przez Sejm przegłosowany, projekt przejdzie do historii i wszystko trzeba będzie zaczynać od początku. Na tym jednak nie koniec ewentualnych przeszkód. Sejmowa Komisja Infrastruktury może wnieść sporo poprawek do projektu lub wręcz wnioskować o jego odrzucenie. To może opóźnić prace lub wręcz je zakończyć, zależnie od decyzji Sejmu. Idąc dalej, po drugim czytaniu mogą zostać zgłoszone poselskie poprawki albo wnioski, które skutkować mogą ponownym skierowaniem projektu do komisji. To oznacza kolejne opóźnienie, a nawet możliwość zakończenia żywota projektu. Jeśli do tego nie dojdzie i Sejm ustawę uchwali, może ona utknąć w Senacie na okres miesiąca. Ostatecznie, Prezydent może odmówić podpisania ustawy. Jeśli wówczas w Sejmie nie znajdzie się większość 3/5 głosów, ustawa trafi do kosza.
Oby do wiosny!
Wszystkie te możliwości są czysto teoretyczne z powodów o których wspomniałem wcześniej. Chyba nikomu nie zależy na tym, by opóźniać wejście w życie przepisów które wyznaczą jasne zasady ruchu UTO po drogach publicznych, w strefach zamieszkania i strefach ruchu. Możemy się więc spodziewać, że już od maja będziemy się poruszać w nowych realiach prawnych.