Elektryczny monocykl to coraz częstszy widok na ulicach polskich miast. Coraz więcej osób przełamuje swój lęk i przekonuje się o tym, że elektryczne kółko daje się opanować bez większych problemów. „Ja się na tym zabiję!”, „nie dam rady” czy „do tego trzeba mieć talent cyrkowy” to nadal powszechne, ale zupełnie błędne obawy. Tymczasem nauka jazdy na elektrycznym monocyklu wymaga tyle samo czasu i talentu co nauka jazdy na rowerze. Gdy już pokonać tę „barierę wejścia”, to monocykl okazuje się nie tylko sposobem na wyborną zabawę, ale także świetnym sposobem na poruszanie po zakorkowanym mieście. Elektryczny monocykl jest mały, zwinny i pozwala dojechać praktycznie wszędzie. Nie wymaga parkingu ani stojaka. Można go wprowadzić czy wnieść do biura, sklepu, pociągu czy autobusu. Nawet w najbardziej ciasnym mieszkaniu znajdzie się dla niego miejsce, ot – chociażby pod biurkiem.
Okazuje się jednak, że elektryczny monocykl nie tylko pozwala do pracy dojechać, ale może tą pracę ułatwiać i czynić przyjemniejszą. W najbliższym czasie będę Wam prezentował właśnie takie przypadki, a zaczniemy dzisiaj przykładem z Turcji. Tam jeden z listonoszy wybrał monocykl Inmotion jako sposób na poruszanie się po swoim rejonie doręczeń. A że obraz wart więcej niż tysiąc słów, obejrzyjcie sami. Nawet, jeśli ni w ząb nie znacie tureckiego.