Tegorocznej, polskiej zimie brak atutów typowych dla tej pory roku. Zapowiadana jako zima trzydziestolecia, faktycznie okazuje się być przedłużeniem jesieni. Brak śniegu i temperatury sięgające nawet dziesięciu stopni na plusie to warunki, w których jazda na czymkolwiek nie jest żadnym wyzwaniem.
Nie można tego jednak powiedzieć o Kanadzie, która na początku roku 2020 została nawiedzona przez mrozy sięgające czterdziestu stopni. Nawet i takie temperatury nie przeszkadzają jednak w tym, aby z powodzeniem poruszać się na jednym kole elektrycznego monocykla. Dowodzi tego Terry O’Neill z Edmonton, który przez cały rok jeździ na swoim elektrycznym monocyklu i to bez względu na pogodę.
Gdy Terry rozpoczął swoją przygodę z elektrycznymi monocyklami w 2017 roku, nawet do głowy mu nie przyszło by jeździć na nim srogą zimą, typową dla kanadyjskiego Edmonton. Jednakże gdy ta już nadeszła, nie przestał jeździć na kółku. Przekonał się, że to nie tylko przyjemniejsze niż jazda samochodem. To także szybszy sposób na poruszanie się po mieście w trudnych, zimowych warunkach.
Pokonanie siedmiokilometrowej drogi do pracy samochodem zajmowało mu nawet godzinę, bo w czas jazdy i stania w korkach wliczyć trzeba także znalezienie miejsca do zaparkowania. Teraz tą samą trasę przejeżdża w 12 minut latem i 23 minuty w zimie. Nie stoi się w korkach, a kółko parkuje… pod biurkiem w pracy. Podczas gdy użytkowanie samochodu kosztowało Terry’ego 800 dolarów kanadyjskich, to monocykl kosztuje go zawrotne siedemnaście centów na tydzień.
Zysk czasu i pieniędzy to jedno, ale nie bez znaczenia są reakcje przechodniów. Uśmiechy, przyjazne pozdrowienia i wyciągnięte w górę kciuki pomagają dobrze rozpocząć dzień. Mimo trzaskającego mrozu przesiadka na jedno kółko to korzyść pod wieloma względami.
Wywiad z Terrym oraz więcej informacji znajdziecie w artykule CTV News: One-wheeled wonder: Edmonton man rides electric unicycle in -37C weather