NyloNove to polski produkt, którego dzisiaj nikomu nie trzeba przedstawiać – tak w kraju, jak i na całym świecie. NyloNove odpowiadają żywotnym potrzebom całego, monocyklowego społeczeństwa. NyloNovymi otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to nasze, polskie, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić!
Bo i co tu się czepiać? Te pedały, będące alternatywą dla fabrycznych, były najprawdopodobniej pierwszymi w których zamiast aluminium wykorzystano tworzywo sztuczne. Frezowane z jednego bloku wysoce wytrzymałego nylonu, szybko zyskały popularność dzięki ażurowej konstrukcji, wysokiej wytrzymałości i świetnej funkcjonalności. Z dobrze poinformowanego źródła wiem, że pierwsze NyloNove pojawiły się wiosną 2020 roku i były przeznaczone do modelu Gotway MSX. Od tamtej chwili zmieniło się bardzo wiele. Nie tylko pojawiły się nowe, ulepszone warianty NyloNovych, ale przede wszystkim znacznie poszerzona została gama modeli kół, w których fabryczne pedały można wymienić na NyloNove.
Ponieważ od samego początku NyloNove dedykowane były głównie do sportu i agresywnej jazdy terenowej, gama dostępnych modeli pedałów uwzględniała koła o takim właśnie charakterze i przeznaczeniu. Jednakże z czasem producent podjął prace mające na celu stworzenie oferty dla posiadaczy innych monocykli. Możliwością „apgrejdu” pedałów do NyloNovych cieszyć się mogą nawet posiadacze Inmotion V8 i V10, a także posiadacze kół Ninebot Z. Ostatecznie powstały także NyloNove dedykowane do popularnego King Songa KS-18L/XL, które wiosną 2022 roku otrzymałem do testów i na których skupię się w tym tekście. W jego dalszej części będę odnosił się do modelu KS-18XL, ale wszystko ma zastosowanie także do modelu KS-18L.
O ile NyloNove jako takie zostały już wcześniej solidnie przetestowane zarówno przez producenta jak i przez użytkowników na całym świecie, mniej oczywistą kwestią było to, na ile przydatne będą „casualowym” użytkownikom. Takim, którzy z monocyklowym sportem nie mają wiele do czynienia, a szczytem „offroadu” jest wjazd na szutrowy odcinek drogi tam, gdzie akurat zabrakło asfaltu czy kostki. Osobną kwestią było to, jak NyloNove będą sprawować się w tym, co jest moją specjalnością i swoistym znakiem rozpoznawczym – wielodniowych, długodystansowych wyprawach na jednym kole elektrycznego monocykla. Wyprawach, gdzie nie ma miejsca na zawodny sprzęt. Wyprawach, gdzie bez względu na warunki i teren trzeba jechać dalej, przed siebie, do celu, po takiej drodze jaka jest. Nie to, żeby zapier**lać, ale też i nie to, by przy byle kapuśniaczku zamawiać Ubera i zmykać na chatę pod ciepłą kołderkę.
Od chwili w której wymieniłem fabryczne, duże pedały na NyloNove, minęło siedem miesięcy. W tym czasie przejechałem 9000 kilometrów w praktycznie każdych warunkach terenowych i atmosferycznych – zabrakło tylko śniegu i lodu, ale z tym w lecie zawsze jest kłopot. Z przekonaniem mogę więc napisać, że był to prawdziwie długodystansowy test. Do testów otrzymałem pedały prototypowe (przedprodukcyjne), o których przetestowanie zostałem poproszony z uwagi na moje doświadczenie wieloletniego użytkownika King Songa KS-18XL, a jednocześnie jednokołowego podróżnika. W ten sposób mogłem pomóc w udoskonaleniu pedałów tak, by do klientów trafić mógł maksymalnie dopracowany produkt. W zamian za to pedały, których cena jest niebagatelna, mogłem zachować dla siebie. Nie wpłynęło to jednak na obiektywizm tego testu, na tyle na ile oczywiście możliwe jest bycie człowiekiem obiektywnym. No, ale do rzeczy.
Co jest w paczce?
Pedały, które do mnie trafiły, były zapakowane w kartonowe opakowanie. W środku znajdowały się zapakowane w bąbelkową folię pedały i… paczkę gumy rozpuszczalnej Mamba. Mając już doświadczenie w wymianie czy demontażu pedałów w kołach King Songa pomyślałem z uśmiechem, że to chyba sposób na osłodzenie trudów związanych z operacją wymiany pedałów. No cóż, już sam demontaż fabrycznych pedałów bywa kłopotliwy chociażby ze względu na brud gromadzący się w otworach na oś. Bywa, że odkręcenie śruby kontrującej oś bywa mocno utrudnione. Ba, nawet gdy śruba zostanie wykręcona, to wybicie osi pedału wcale nie musi być łatwe. No a przecież na demontażu starego pedału praca się nie kończy; aby robota była wykonana porządnie trzeba jeszcze oczyścić otwór osi w wieszaku pedału oraz sam wieszak. W sumie, mając to na uwadze, do paczuszki Mamby dorzucałbym małpkę Soplicy…
Dodawanie małego opakowania słodkości do paczki nie jest dla mnie czymś nowym. Po raz pierwszy z taką praktyką spotkałem się wiele lat temu, w ramach współpracy z niemiecką firmą WE-Direkt. Odkąd pamiętam ta firma do każdej przesyłki dołączała niewielką paczuszkę małych żelków Haribo. Wiem też, że podobną praktykę stosują inne firmy. Jak nie żelki, to cukierki lub czekoladki. Jest to drobna, ale miła rzecz. Fajnie było więc w pierwszej kolejności z pudełka wyciągnąć paczuszkę, której zawartość od razu trafiła do ust. Ta słodka chwila to także okazja by potrzymać NyloNove w dłoni.
Plastikowe, a solidne
Z pewnością wiele osób, które nie mają technicznego obycia, może powątpiewać w wytrzymałość „plastikowych” pedałów. W końcu z jakiejś przyczyny dotychczas stosowało się pedały wykonane z metalu, a „plastik” kojarzy się raczej z łatwo pękającymi przedmiotami. Otóż nic bardziej mylącego! O ile wszystko można zniszczyć potęgą brutalnej siły, to jednak nowoczesne tworzywa sztuczne potrafią zadziwić swoją odpornością i wytrzymałością. Powiem więcej, to właśnie pedały wykonane z metalu potrafią pękać z byle przyczyny. Dowodzą tego liczne historie użytkowników Inmotion V10, którzy przekonali się o tym na własnej – nomen omen – skórze.
NyloNove wykonane są z jednolitego bloku nylonu – modyfikowanego poliamidu z rodziny 6, co przekłada się na nieprzeciętną wytrzymałość mechaniczną i środowiskową. Blok taki jest frezowany, aby uzyskać ostateczny kształt pedału. Frezowanie nie jest może najtańszym sposobem produkcji pod względem materiałochłonności, ale w efekcie powstaje produkt o doskonałych parametrach wytrzymałościowych. Pozostałe, metalowe elementy wykonane są ze stali nierdzewnej. Dodatkowo, w przedniej części pedału zamontowane są czerwone nakładki, które pomagają w przenoszeniu sił nacisku noska podeszwy buta. Całość robi naprawdę solidne wrażenie i budzi zaufanie. Mimo ażurowej rzeźby, NyloNove mają też swoją masę. Ewidentnie widać, że nie oszczędzono na materiale, a cały produkt budzi zaufanie.
Wymieniam stare pedały na nowe, NyloNove
Gdy po Mambie zostaje już tylko wspomnienie, przychodzi czas na demontaż starych pedałów. Na szczęście dzięki temu, że moje koła co pół roku starannie przeglądam, czyszczę i konserwuję, wszystkie elementy są należycie zabezpieczone i nasmarowane, więc demontaż pedałów nie nastręcza większych trudności. Dlatego szybko mogłem przystąpić do montażu NyloNovych i tu spotkało mnie pierwsze, bardzo miłe zaskoczenie.
Mocowanie NyloNovych różni się nieco od tego, zastosowanego w fabrycznych pedałach. Tu nie wystarczy sama oś, a pedały po rozłożeniu nie zapierają się o spód wieszaka. NyloNove w wersji dla KS-18XL są wyposażone w tzw. system STAS. O nim napiszę później, gdyż jest to jedna z bardzo ważnych funkcjonalności NyloNovych. Nieodłącznym elementem systemu jest specjalny „dynks”, który montowany jest na dolnym występie wieszaka. Montaż pedału polega na takim ustawieniu pedału, „dynksa” i wieszaka, aby oś przeszła przez otwory we wszystkich tych elementach. Wydawało mi się, że mając do dyspozycji wyłącznie dwie ręce, w dodatku własne, zadanie to nie będzie łatwe. Jakże się zdziwiłem, gdy okazało się ono tak banalnym, że już po chwili NyloNove były na miejscu! Obrazuje to precyzję z jaką zaprojektowano i wykonano pedały.
Skoro pedały zostały zamocowane, przyszła pora na montaż magnesów utrzymujących pedały w położeniu złożonym. Zasada jest prosta – jeden magnes zamocowany jest do powierzchni pedału, drugi zaś zamocowany jest do monocykla w miejscu, w którym pedał po złożeniu styka się z jego obudową. W większości kół nie ma z tym problemu i wystarczy wkleić magnes w odpowiednim miejscu wnętrza obudowy. KS-18XL jest inny. W tym modelu King Song stosuje dodatkowe, małe poduszki (tzw. małe pady), chroniące kostki stóp przed uderzaniem o obudowę monocykla. Te poduszki wystają nieco ponad obłą powierzchnię bocznej pokrywy monocykla, przez co pedał w żadnym miejscu nie przylega do pokrywy, lecz opiera się o poduszkę i jest od pokrywy oddalony o kilka milimetrów. Oznacza to, że nie jest możliwe wklejenie magnesu od wewnątrz obudowy monocykla, ponieważ przy takiej szczelinie siła przyciągania magnesów będzie niewystarczająca. Jedynym miejscem w którym możliwe jest zamocowanie magnesu jest więc dolna poduszka, w której należy osadzić magnes.
Tu warto zwrócić uwagę na to, że są co najmniej trzy wersje dolnej poduszki, stosowane w różnych okresach produkcji KS-18XL. Różnią się one nie tylko kształtem, ale i materiałem z jakiego są wykonane. Dlatego nie ma jednego, prostego i uniwersalnego sposobu na montaż magnesu. Tą operację należy wykonać samodzielnie, mając na celu takie umieszczenie magnesu, aby był możliwie blisko powierzchni poduszki, a jednocześnie aby nie uległa ona z czasem uszkodzeniu. Najłatwiejszym sposobem jest nacięcie małego pada od góry, poprzez zrobienie „kieszonki” w którą następnie wsuwa się magnes. Powstałą szczelinę można następnie wypełnić czarnym klejem lub uszczelniaczem, aby woda nie dostawała się do wewnątrz. Ten sposób wydaje się dość szybki, a co najważniejsze nie wymaga odklejania poduszki od pokrywy. Ja wybrałem inny sposób, czyli od wewnętrznej strony poduszki wyciąłem otwór na magnes głęboki na tyle, by do czoła padu pozostało 3-4 mm materiału. Po osadzeniu magnesu i wypełnieniu pozostałej części otworu kilkoma krążkami z piankowej, dwustronnej taśmy samoprzylepnej pad został przyklejony na miejsce. Plusem takiego rozwiązania jest to, że podkładka z taśmy piankowej nieco wypycha magnes, przez co faktyczna szczelina między magnesem w pedale a magnesem w poduszce jest mniejsza. Dodatkowo, nie ma nacięcia w górnej części poduszki, które mogłoby ją z czasem osłabić. Niestety, w nowszych, obłych wersjach małej poduszki zastosowano bardzo kiepski materiał.
Tu ważna rzecz. Tak jak ogry mają warstwy, tak magnesy mają bieguny. To oznacza, że aby miały do siebie pociąg, muszą być do siebie ustawione właściwymi stronami. Warto na to zwrócić uwagę przez osadzeniem magnesu w dolnym padzie, bo w zasadzie głównie na jego orientację mamy wpływ. Oszczędzi to szukania przyczyny dla której im bardziej pedał przylega do dolnego padu, tym bardziej nie chce się trzymać w pionie. Po prostu, przed zamocowaniem magnesu w padzie, trzeba się upewnić która strona magnesu „klei” się do odpowiednika w pedale.
STAS, czyli płynna regulacja kąta nachylenia pedałów
Gdy pedały są już zamontowane, przyszedł czas na coś, czego wcześniej nie miałem, a czego nie raz mi brakowało. Chodzi oczywiście o regulację poprzecznego kąta nachylenia pedałów, która pozwala na dopasowanie pozycji pedału do indywidualnych preferencji użytkownika koła. Fabryczne pedały w King Songu są ustawione dość płasko (chociaż nie całkiem płasko). Takie ustawienie jest naturalne i wygodne, co przekłada się na wysoki komfort jazdy i ogranicza zmęczenie stóp. Ogranicza to jednak prześwit, co utrudnia ciasne skręty czy jazdę w wąskiej koleinie leśnego singletracka. Sprzyja to także zahaczaniu o wystające z podłoża kamienie, korzenie i tym podobne niespodzianki. Zwiększenie kąta nachylenia pedałów zwiększa prześwit, a w wielu wypadkach ułatwia także korzystanie z power padów, niejako wymuszenie zbliżenia łydek do środka. To jednak nie wszystkie zalety STAS-a. Nie wszyscy jesteśmy idealnie symetryczni. Bywa, że ktoś ma jedną nogę minimalnie krótszą od drugiej. Na co dzień różnice mogą być niezauważalne, ale podczas jazdy na kole może okazać się, że jedna i zawsze ta sama noga opiera się o bok monocykla podczas gdy druga zachowuje delikatny prześwit. Może to też prowadzić do sytuacji, w której monocykl będzie zawsze delikatnie przechylony na jedną stronę, wykazując skłonności do skrętu w sytuacji, w której powinien jechać prosto. Oczywiście można to kompensować napięciem mięśni, ale na dłuższą metę okazuje się to niewygodne. Dlatego możliwość płynnej regulacji kąta nachylenia każdego pedału z osobna jest sposobem na to, by wszelkie takie problemy rozwiązać w dość prosty, chociaż wymagający prób i błędów sposób. Zakres regulacji jest spory, bo zaczynając od praktycznie płaskich pedałów można je pochylić aż do 20 stopni.
Regulacja odbywa się w bardzo prosty sposób. W każdym pedale są dwie śruby z łbem imbusowym, które należy wkręcić aby zwiększyć kąt i pochylić pedał lub wykręcić, aby zmniejszyć kąt tym samym „prostując” pedał. Należy tylko pamiętać o tym, aby każdą ze śrub wkręcić lub wykręcić o dokładnie taką samą ilość obrotów. Jeśli jedna ze śrub będzie wkręcona bardziej niż druga, cała siła będzie przenoszona przez tylko jedną, głębiej wkręconą śrubę. Dlatego przy regulacji warto pomiędzy czoło śruby a metalowy element z którym się stykają wsunąć po skrawku papieru. W pozycji rozłożonej, gdy pedał obciąża jedynie jego własna masa, każdy ze skrawków powinien dawać się wyciągnąć z taką samą siłą. Jeśli jeden jest luźny, to oznacza, że odpowiadająca mu śruba powinna zostać lekko dokręcona, tudzież lekko odkręcić należy drugą.
NyloNove – jak się sprawdzają w praktyce?
Już od następnego dnia od momentu założenia Nylonovych mogłem przystąpić do testów. Były to relatywnie krótkie odcinki, ot – codzienne dojazdy do pracy i z powrotem do domu. Niecałe 10 km w jedną stronę, w warunkach miejskiej infrastruktury drogowej, a więc nic wymagającego. Ot, asfalt, kostka, sporadycznie płyta „jomb”. Wydawało się, że nie są to warunki w których wyjdą jakiekolwiek różnice między starymi pedałami a Nylonovymi. Tym bardziej, że początkowo pozostawiłem płaskie ustawienie pedałów, odpowiadające z grubsza kątowi pod jakim pochylone są fabryczne, duże pedały w King Songu. No i właśnie ten kąt sprawił, że już pierwszego dnia mogłem zaliczyć pierwszy test. Test szlifu, czyli przerysowania krawędzią pedału o nawierzchnię podczas ciasnego skrętu.
W przypadku aluminiowych pedałów takie przerysowanie kończy się zdartą powłoką lakierniczą. Stare, małe pedały są malowane na jasnoszary kolor. Ich przerysowanie nie jest tak widoczne jak w przypadku nowszych, dużych pedałów, które są malowane proszkowo na kolor czarny. Te pedały wyglądają pięknie jedynie wówczas, gdy koło jest nowe. Dość szybko na krawędzi pedałów pojawiają się srebrne rysy, będące dowodem tego, że koło jest po prostu używane. A nic tak nie boli, jak pierwsza ryska…
W przypadku Nylonovych sprawa ma się inaczej. Zarysowany czarny nylon nadal jest czarny, więc dopóki nie przyjrzeć się spodowi pedału z bliska, ślady kontaktu pedału z podłożem są zwyczajnie niewidoczne. Ale kwestia walorów wizualnych wcale nie jest tu najważniejsza. Nylon, w przeciwieństwie do aluminium, „ślizga” się po powierzchni z którą się styka. Każdy mocniejszy kontakt aluminiowego pedału z podłożem powodował zachwianie równowagi, co wymagało zdecydowanej reakcji aby uniknąć wywrotki. W przypadku Nylonowych jest inaczej. Przytarcie pedałem o „podłogę” jest wyczuwalne, ale w znacznie mniejszym stopniu zaburza równowagę. W efekcie kontakt pedału z podłożem jest znacznie łatwiejszy do opanowania i mniej stresuje. Muszę przyznać, że to bardzo duży plus Nylonovych.
Zarysowania to nie tylko efekt wchodzenia w ciasne zakręty lub ocierania o elementy wystające z podłoża. Czasami nawet najlepszy jeździec zaliczy upadek, a to zawsze zostawia ślady na kole, a więc i na pedałach. Koło można okleić folią winylową, co daje dość trwały efekt maskujący rysy. Pedały można pomalować, ale pojawienie się kolejnych rys to kwestia dni. Monocykl czasami trzeba włożyć do bagażnika w samochodzie czy wsunąć pod fotel w pociągu lub autobusie. W takich wypadkach elementem, na którym całe koło ślizga się po podłożu jest właśnie dolna powierzchnia pedału. Malowane aluminium szybko staje się skupiskiem rys, tymczasem nylon nadal zostaje czarny. Więcej, dzięki jego „śliskości” przesuwanie koła opartego pedałem o podłoże jest łatwiejsze. No i to nie wszystko. Dzięki ażurowej konstrukcji pedału, używam go jako drugiego uchwytu przy przenoszeniu koła. Gdy jedna ręka trzyma je za rączkę, palce drugiej wsuwają się w otwory w pedale co pozwala wzmocnić uchwyt. Dużo łatwiej jest w ten sposób włożyć koło do bagażnika samochodu czy z niego je wyjąć.
Dzięki prostocie regulacji kąta nachylenia pedałów, jaką oferuje system STAS, mogłem poeksperymentować. W moim przypadku ustawieniem, jakie sprawdziło się najlepiej jest 8°. Każdy ma jednak indywidualne preferencje, więc dla kogoś innego bardziej odpowiednie będzie większe lub mniejsze nachylenie.
Przez dość długi czas nie było mi dane przetestować jednej z kluczowych cech NyloNovych – przyczepności przy zabłoconych pedałach. Mimo częstych deszczów tak się składało, że wyznaczona trasa wiodła asfaltowymi drogami, a te szutrowe jak na złość były dobrze zdrenowane lub piaszczyste, a mokry piasek nadal jest przyczepny. Dopiero pod koniec lata dane mi było doświadczyć jazdy po prawdziwym błocie – lepkim, śliskim, idealnie zaklejającym wszystko co się da i trzymającym się tak, że do jego usunięcia z różnych zagłębień potrzeba myjki ciśnieniowej. Takie warunki trafiłem na przejeździe Szlakiem Orlich Gniazd i Doliną Prądnika. Tam właśnie NyloNove pokazały swoją przewagę nad tradycyjnymi pedałami. Błoto nie gromadziło się na powierzchni pedału, lecz wciskane podeszwą buta przelatywało przez otwory w ażurowej konstrukcji pedału. Wystające piny (których wysokość można regulować poprzez ich wkręcanie lub wykręcanie) solidnie trzymały podeszwę na miejscu. Dużo pewniej jechało się w sytuacji, w której jedynym problemem była przyczepność opony i pilnowanie jej uślizgów. Odpadł problem buta ślizgającego się po powierzchni pedału.
Nakładka pod palce
Kilka słów należy się elementowi, który znajduje się w przedniej części pedału. Mowa o czerwonej nakładce, którą widać na zdjęciach, a została najwyraźniej wykonana techniką druku 3D i którą można zdemontować. Jest to stosunkowo nowa rzecz, której próżno szukać w starszych modelach NyloNovych. Docenią go szczególnie te osoby, które – podobnie jak ja – jeżdżą na kole w butach trekkingowych. W takich butach podeszwa nie jest zanadto sztywna, a jej przednia część jest uniesiona. Pomaga to na górskim szlaku czy podczas chodzenia, ale cechy te utrudniają współpracę stropy z pedałem. W efekcie podczas przyspieszania lub jazdy pod bardziej strome wzniesienia, dociśnięcie przedniej części stopy ubranej w taki but prowadzi do „odklejenia się” tylnej części podeszwy od powierzchni pedału. To nie tylko pogarsza kontrolę nad kołem, ale sprzyja zjawisku znanemu jako „wobbling”. Wspomniana nakładka pozwala w dużym stopniu ograniczyć ten efekt.
Natomiast osoby które korzystają z butów o twardej, całkowicie płaskiej podeszwie, mogą tą nakładkę w łatwy sposób zdemontować. Wystarczy wykręcić piny, które łączą ją z pedałem, po czym same już piny wkręcić ponownie w pedał. Do takich butów zaliczają się w szczególności rowerowe buty przeznaczone do pedałów platformowych, chociaż i te miewają lekko uniesione przednie części podeszwy.
Przyczepność
Jedną z kluczowych cech NyloNovych jest to, że zapewniają one pewne trzymanie podeszwy buta. Realizowane jest to za pośrednictwem tzw. pinów, których rolę pełnią wkręcone w pedał wkręty dociskowe z gniazdem imbusowym. Wystają one nieco ponad powierzchnię pedału, przez co wciskając się w podeszwę buta uniemożliwiają jego przesuwanie pod obciążeniem. Muszę przyznać, że działa to naprawdę skutecznie, a co najważniejsze w połączeniu z ażurową konstrukcją pedału czyni całość niewrażliwą na błoto i brud. Przyleganie podeszwy do pedału jest tak solidne, że w pewnych okolicznościach może to utrudnić szybkie zdjęcie stopy z pedału. Nie mogę jednak powiedzieć, by była to wada takiego rozwiązania. Na pewno jednak osoby przyzwyczajone do częstego repozycjonowania stopy na pedale podczas jazdy będą musiały zmienić nawyki. Tu nie wystarczy odciążyć stopy by ją przesunąć na pedale. Tu trzeba stopę nieco unieść aby zmienić jej pozycję. O ile początkowo może to być problematyczne, to jednak bardzo szybko udaje się zmienić nawyki. I mówię to ja – ten, który pewne nawyki ma już trwale „wprasowane” w mózg i mięśnie. Wystarczy bowiem kilkugodzinna przejażdżka po błotnistych, leśnych drogach by docenić niezmienną, solidną przyczepność stopy do pedału. W przypadku tradycyjnego „grip-tape” wystarczy trochę błota, by w dużej mierze przestał on spełniać swoje zadanie.
Wcześniej korzystałem z Vicious Grip Tape – chyba najlepszego i najtrwalszego, samoprzylepnego gripa o grubym ziarnie. Przejście z pokrytych nim, tradycyjnych pedałów na NyloNove nie sprawiło wrażenia jakiejś horrendalnej różnicy. Nawet martwiłem się, że na dłuższą metę miejscowy nacisk wystających z pedału pinów spowoduje nierównomierne obciążenie podeszwy stopy. Ostatecznie nic takiego nie miało miejsca. Za to gdy po pewnym czasie przejechałem się 18XL ze standardowymi, dużymi pedałami, odniosłem wrażenie jakby pod podeszwą buta była plama oleju, a każda nierówność na drodze powodowała przesuwanie stopy na pedale. Oto kolejny przykład tego, że różnice najbardziej wyczuwa się nie w chwili przejścia na nowe rozwiązanie, lecz przy próbie powrotu na stare.
Cena
Cena NyloNovych do małych nie należy. Po prostu, jak zwykł mówić Ferdynand Kiepski, „to nie są tanie rzeczy”. Dlatego powiem szczerze – gdybym miał decydować się na zakup Nylonowych nie mając z nimi wcześniej do czynienia, na pewno nie wydałbym 1316 zł. W chwili gdy piszę te słowa właśnie taka jest cena w Hulaj Markecie za wersję z nakładkami. I nie dlatego, że uważam tę cenę za przesadzoną. Elektryczne monocykle to niszowy rynek. Produkcja NyloNovych czy jakichkolwiek innych akcesoriów nie jest produkcją seryjną, a ogólne koszty takiej manufaktury na pewno nie są małe. NyloNove to najwyższa półka jeśli chodzi o wykonanie, funkcjonalność, jakość i trwałość. O tej właśnie, „aftermarketowej” stronie rynku elektrycznych monocykli mam pojęcie, bo rozwijając EUC World doskonale wiem, jakie trudności trzeba pokonywać i jakie koszty towarzyszą tego typu projektom. Chodzi mi o zupełnie coś innego.
Fabryczne, duże pedały w King Songu są całkiem w porządku. Oryginalny „grip tape” trzyma nieźle, a gdy się zużyje, można go wymienić na Vicious Grip Tape, który trzyma jeszcze lepiej. Zresztą na takich pedałach przejechałem trzy pełne sezony, po 8 000 – 9 000 kilometrów w każdym. Też zmagałem się z masą błota, a mimo to jakoś dawałem radę. I teraz miałbym zainwestować tysiaka ze sporym hakiem, żeby ulepszyć coś, co już mam i co zupełnie przyzwoicie działa?
Jednakże dzisiaj na to wszystko patrzę z perspektywy siedmiu miesięcy i 9 000 km doświadczeń. A ta perspektywa znacząco zmienia postrzeganie pewnych spraw. Dzisiaj mam wrażenie, że wracając do Vicious Grip Tape’a na dużych pedałach od King Songa, zmierzałbym ku niechybnej glebie. Po kilku kilometrach jazdy w błocie leśnych dróg podeszwa tańczyłaby na pedale, zaklejonym śliską gliną. Mam wrażenie, że pierwsze draśnięcie pedałem o kamień czy asfalt skończyłoby się efektownym półobrotem i mniej lub bardziej widowiskową glebą. Nie wspomnę już o tym, że NyloNove to niezły uchwyt by złapać koło w drugim punkcie, czy o podkładce pod palce stopy, dzięki której nie muszę na podjazdach i zjazdach tak często przesuwać buta na pedale. To nie mniej istotne, ale zauważalne korzyści. Mówiąc wprost – przyzwyczaiłem się do tego, co w moją jednokołową praktykę wniosły NyloNove i nie chcę wracać do tego, co było dawniej.
Dlatego decyzję o tym, czy zainwestować w NyloNove każdy musi podjąć sam. Ja nie wróciłbym już do standardowych pedałów, ale łatwo mi to mówić, gdy moja para NyloNovych nie kosztowała mnie ani grosza. Powiem tylko, że mając drugą 18XL, byłem gotów za normalną cenę kupić doń drugą parę NyloNovych. Różnice pomiędzy zwykłymi pedałami a NyloNovymi jest na tyle duża, że częste przesiadanie się między kółkami, z których każde ma inne pedały, nie jest w mojej ocenie ani komfortowe, ani bezpieczne. Już byłem przygotowany, by zamówić, zapić i zapomnieć. Ostatecznie jednak drugą parę NyloNovych również dostałem gratis, w ramach dobrej współpracy i kontynuacji testu, tym razem już produkcyjnej wersji pedałów. Wiem jednak na pewno, że dzisiaj dałbym tego tysiaka z hakiem za NyloNove, wiedząc już, że są warte swojej ceny.
Podsumowanie
Mimo tego, że przesiadka na NyloNove wymagała ode mnie zmiany pewnych nawyków, to te pedały bardzo szybko udowodniły swoją przewagę nad zwykłymi, dużymi pedałami King Songa KS-18XL. O przewadze nad standardowymi, małymi pedałami King Songa nawet nie warto wspominać. NyloNove są przemyślane, bardzo solidnie wykonane, odporne na zarysowania oraz obciążenia mechaniczne. W przypadku kontaktu pedału z przeszkodą czy podłożem (np. podczas ciasnego skrętu) dużo łatwiej zachować stabilność jazdy. Oferują doskonałą przyczepność podeszwy buta do powierzchni pedału, a opcjonalna podkładka pod palce szczególnie dobrze sprawdza się, jeśli korzystasz z typowych butów sportowych, turystycznych czy trekkingowych. Jeśli do jazdy korzystasz z butów o twardej, płaskiej podeszwie, nakładka nie będzie potrzebna, a to zawsze jakaś oszczędność. Dużą zaletą Nylonowych jest system STAS, który pozwala na praktycznie dowolną regulację kąta pochylenia pedałów. Jedynym minusem NyloNovych jest ich cena.
Jeśli więc Twoja przygoda z kółkiem na bardziej okazjonalny charakter, jeździsz na nieduże dystanse, unikasz gorszej pogody czy trudniejszych nawierzchni, to inwestycja w NyloNove może nie dać się w pokojowy sposób uzasadnić przed „starą” czy „starym” (niepotrzebne skreślić, potrzebne przytulić). No chyba, że po prostu chcesz mieć NyloNove. Wtedy nie ma dyskusji. Sam ich widok wyróżni koło na tle innych, a wersja z czerwoną nakładką wygląda szczególnie „pro”, przy czym są też inne kolory. Na przykład seksowny różowy, albo… burgundy (jako facet zapytam – WTF is burgundy!?). Jeśli jednak nie unikasz ani gorszych warunków, ani gorszych nawierzchni, nie lubisz kompromisów, a jazda na kole wypełnia ważną część Twojego życia, to już sam proces łamania się czy wyskoczyć z ponad tysiaka na kawał frezowanego nylonu może być niezapomnianym, emocjonującym przeżyciem do kolekcji wrażeń z życia elektrycznego monocyklisty.
Szczególnie, gdy ostatecznie składasz zamówienie i otrzymujesz podobny do mojego kartonik, w którym Mamba służy za osłodę procesu wymiany pedałów na NyloNove. Pedały, z których już po miesiącu nie chce się wracać na te stare, porysowane, ameliniowe…
Gdzie kupić?
Pełną ofertę NyloNovych znajdziesz w sklepie Hulaj Market. W zależności od koła do którego są przeznaczone, pedały dostępne są w różnych wariantach. KS-18XL raczej nie jest kołem na którym się skacze po krawężnikach, więc raczej nikt nie będzie montował w nim jump padów. Zapewne dlatego NyloNove dla tego koła nie są dostępne w wariancie z systemem BITE, który umożliwia niski montaż kompatybilnych z nim power padów Kinetic System. Z drugiej strony wiele już widziałem, a że nie mam patentu na jedynie słuszny sposób korzystania z tego czy innego koła, brak wariantu BITE może być dla kogoś prawdziwym „no go” jeśli chodzi o Nylonove w „ikselce”.
5 % taniej z kodem rabatowym EUCWORLD
W nagrodę za dotarcie do końca artykułu, zaserwuję Ci prezent w postaci kodu rabatowego na zakup dowolnych NyloNovych. Dowolnych, a więc nie tylko opisywanych powyżej! Wystarczy, że w momencie finalizowania zakupu w sklepie Hulaj Market wpiszesz EUCWORLD jako kod rabatowy, by cieszyć się ceną niższą o 5%! Dodatkowo za każdy zakup NyloNovych z użyciem tego kodu rabatowego, sprzedawca NyloNovych przekaże niewielką część ceny zakupu na utrzymanie i dalszy rozwój projektu EUC World.