O tym, że regulacje dotyczące elektrycznych hulajnóg i urządzeń transportu osobistego będą wielkim bublem, wiedzieliśmy jak tylko Ministerstwo Infrastruktury dokonało nieoczekiwanych zmian w treści projektu nowelizacji. Zupełnie zignorowano uwagi zgłaszane w toku konsultacji publicznych, by ostatecznie pod obrady Sejmu skierować projekt z wepchniętymi na siłę „urządzeniami wspomagającymi ruch”. W efekcie obowiązujące od 20 maja 2021 r. przepisy pełne są sprzeczności, błędów i absurdów.
Jedną ze sprzeczności, która cały czas rozgrzewa środowisko użytkowników mikropojazdów, jest kwestia legalności jazdy nowo zdefiniowanymi pojazdami jezdnią drogi, gdy brakuje infrastruktury rowerowej. Ministerstwo Infrastruktury od początku stało na stanowisku, że poza przypadkami określonymi w przepisach szczególnych, poruszanie się nimi jezdnią drogi jest niedozwolone. To stanowisko zostało powielone w przekazach medialnych, co wpłynęło na spopularyzowanie takiej interpretacji przepisów wśród ogółu społeczeństwa. Według mojej wiedzy, poza serwisem „Na jednym kole” tylko twa inne serwisy „branżowe” podjęły się trudu, by wnikliwiej przyjrzeć się problematyce niejasnych uregulowań. Jednym z pierwszych był SmartRide.pl, ale w ostatnim czasie także problemem zajęło się PrawoDrogowe.pl, które opublikowało fragmenty opinii przedstawicieli Wydziałów Ruchu Drogowego różnych jednostek Policji. Według nich przepisy nie zabraniają ruchu e-hulajnóg jezdnią drogi, na której obowiązuje ograniczenie prędkości większe niż 30 km/h, a brakuje infrastruktury rowerowej. Od siebie dodam, że ze względu na prawnie równoważną konstrukcję przepisów dotyczących UTO, opinie te mają także zastosowanie do UTO.
Tymczasem SmartRide.pl otrzymał właśnie odpowiedź na zapytanie, wysłane do Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Jak wynika z pisma, podpisanego przez Naczelnika Wydziału Opiniodawczo-Analitycznego BRD KGP, instytucja ta stoi na stanowisku, że „korzystanie przez kierującego hulajnogą elektryczną z jezdni, na której dopuszczalna prędkość jest większa niż 30 km/h jest niedozwolone.”
Czy to coś jednak zmienia? Takie, oficjalne stanowisko Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji było znane od początku i nie jest żadną nowością. Zostało opublikowanie na stronie internetowej Policji już 15 maja, a więc jeszcze przed wejściem nowych przepisów w życie. Jest to szczególnie widoczne w przypadku UTO, gdyż w dokumencie pt. „Zasady korzystania z hulajnóg elektrycznych, urządzeń transportu osobistego, urządzeń wspomagających ruch – wybrane zmiany w przepisach ruchu drogowego od 20 maja 2021 r.” znajdziemy wyróżnioną na czerwono informację – „Niedopuszczalne korzystanie z jezdni!”.
Mimo jasnego od początku stanowiska Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji należy zauważyć, że stanowiska Wydziałów Ruchu Drogowego poszczególnych, terenowych jednostek Policji były dotąd odmienne. Przeglądając opinie zebrane przez PrawoDrogowe.pl możemy wręcz zauważyć, że w samym BRD KGP nie ma zgodności, czego wyrazem jest zmieniające się z czasem stanowisko, prezentowane prze kom. Roberta Opasa. Pokazuje to jednak bałagan, z jakim sama Policja nie może sobie poradzić.
Od początku stałem na stanowisku, że analiza przepisów wcale nie prowadzi do wniosku, by jazda elektryczną hulajnogą czy urządzeniem transportu osobistego jezdnią drogi była niedozwolona. Wręcz przeciwnie, oba typy urządzeń sklasyfikowano jako pojazdy, a te co do zasady mają poruszać się jezdnią. Ponadto żaden z przepisów szczególnych nie zakazuje ruchu e-hulajnóg i UTO jezdnią, a co najwyżej nakłada obowiązek korzystania z określonych rodzajów infrastruktury rowerowej o ile ona istnieje. Wyjątkowe dopuszczenie e-hulajnóg i UTO do ruchu chodnikiem także nie może być interpretowane jako nakaz jazdy chodnikiem, tudzież zakaz jazdy jezdnią. Potwierdzenie swojego stanowiska przez BRD KGP w żaden sposób mojego stanowiska nie zmienia.
Zadecyduje „Pan Władza”… albo sąd
W tych okolicznościach należy oczekiwać, że policjanci lub inni uprawnieni funkcjonariusze dokonujący kontroli ruchu drogowego, będą działać w sposób uznaniowy. Zapewne w zdecydowanej większości przypadków w ogóle nie będą podejmować jakichkolwiek interwencji, o ile oczywiście kierujący nie dopuści łamania innych, nie budzących kontrowersji przepisów. Mowa tu głównie o jeździe po alkoholu, wymuszaniu pierwszeństwa, jeździe drogą ekspresową, przekraczaniu dozwolonej prędkości, łamaniu zakazów wjazdu itd.
Może się jednak zdarzyć, że trafi się na funkcjonariusza, który będzie uznawał ruch e-hulajnóg i UTO jezdnią za niedozwolony i uzna za konieczne podjęcie interwencji. Znane mi są już przypadki, w których kierujący monocyklem będąc przekonanym o swojej racji udowadniał, że interwencja została podjęta bez podstawy prawnej. W tych przypadkach się udawało, może się jednak kiedyś okazać, że i policjantowi podejmującemu interwencję przekonania o własnej racji nie zabraknie. Wtedy pozostają dwa wyjścia – postępowania mandatowe albo od razu skierowanie wniosku o ukaranie do sądu. Czy od razu na podstawie decyzji policjanta, czy też w konsekwencji odmowy przyjęcia mandatu. Niestety, ale obawiam się, że dopiero w orzecznictwie sądów wykształci się właściwy kierunek interpretacji nowych przepisów.
Przepisy pełne absurdów
Na koniec nieco z przekąsem napiszę, że autorom nowych przepisów dobrze udało się tylko jedno – zrobić jeszcze większy bałagan w przepisach. Wyrazem tego jest nie tylko opisana powyżej rozbieżność interpretacji przepisów przez różne komórki Policji, co najbardziej uderzać będzie w tych użytkowników e-hulajnóg i UTO, którzy nie będą skłonni walczyć o swoje prawa przed sądem. Konsekwencją bałaganu jest także nagłe pojawienie się pułapek, czyhających na niczego nieświadomych e-hulajnogistów i kierujących UTO. Mowa tu o zakazach ruchu lub zakazach wjazdu, których obowiązywanie wobec rowerzystów znosi tabliczka „Nie dotyczy rowerów”. Rzecz w tym, że ponieważ e-hulajnoga i UTO rowerami nie są, taka tabliczka nie uprawnia ich do wjazdu za znak. Tymczasem doskonale wiemy, że w wielu miejscowościach tak właśnie oznakowane są miejsca przeznaczone do ruchu rowerów, a zapewne w intencji zarządzającego ruchem, także pozostałych mikropojazdów. Ilustrowałem ten problem na końcu artykułu analizującego nowe przepisy.
Jednak najbardziej zabawnym i widocznym absurdem nowych przepisów jest to, że dziewięcioletnie dziecko, jadąc na rowerze nie ma prawa poruszać się drogą dla rowerów. Tymczasem tą samą drogą dla rowerów trzyletnie dziecko jadące na zwykłej, dziecięcej hulajnodze może poruszać się zupełnie legalnie!
Jest to konsekwencją wprowadzenia do przepisów pojęcia „urządzenia wspomagającego ruch” i skierowania ruchu użytkowników tych urządzeń na drogi dla rowerów, bez jakichkolwiek ograniczeń wiekowych i na prawach równych z rowerzystami, e-hulajnogistami i kierującymi UTO (art. 15a ustawy prawo o ruchu drogowym). Tymczasem kierowanie rowerem przez osobę niepełnoletnią wymaga posiadania uprawnień w postaci karty rowerowej (art. 7 ust. 1 pkt 2 ustawy o kierujących pojazdami). Jej uzyskanie możliwe jest jednak dopiero po ukończeniu dziesięciu lat.
To chyba najbardziej wyraźny dowód na to, że nowe przepisy przygotowano „na odwal”, byle tylko pozbyć się problemu. Nie wykorzystano kilku lat prac nad przepisami o UTO, nie wykorzystano zaangażowania osób, które w konsultacjach publicznych przedstawiły wiele zasadnych uwag i cennych propozycji.