Nie wiem kiedy i gdzie dokładnie to się stało, ale jakiś czas temu na liczniku kilometrów przejechanych przeze mnie na jednym kole elektrycznego monocykla stuknęła mi szczególna liczba – 40 000 kilometrów. Szczególna, bo mniej więcej tyle właśnie wynosi obwód kuli ziemskiej na równiku. Przy czym wspomniane czterdzieści tysięcy to tylko te trasy, które zostały zarejestrowane przez aplikację EUC World. Jeśli doliczyć kilometry przejechane zanim ta aplikacja powstała, wspomniana liczba wzrosłaby jeszcze o kilka tysięcy.
Wszystko zaczęło się wczesną wiosną 2018 roku, kiedy to kupiłem swój pierwszy monocykl. Wówczas nie myślałem nawet o tym, że może być on czymś innym niż tylko sposobem na wygodne poruszanie się po zakorkowanym mieście. Przejechanie raptem dziesięciu kilometrów wydawało mi się nie lada wyczynem, a była to ledwo jedna trzecia zasięgu tegoż koła! Mijały jednak dni, a poprzeczka stopniowo wędrowała wyżej. 15, 20, 25 kilometrów „na raz”… To już nie były tylko dojazdy do pracy, gdyż szybko okazało się, że elektryczne koło doskonale sprawdza się w podróżowaniu bez względu na jego cel… oraz warunki.
Już po miesiącu zasięg pierwszego koła, zupełnie wystarczający do poruszania się pomiędzy domem a pracą, okazał się zbyt mały na to, by z użyciem elektrycznego monocykla poznawać dotąd nie odkryte okolice rodzinnego miasta. Szybko więc do kolekcji dołączyło większe koło, a z każdym kolejnym kilometrem wzrastało doświadczenie. Wraz z nim poprzeczka wędrowała coraz wyżej – 40, 50 kilometrów… Gdy zawędrowała w okolice 60 kilometrów, nowo zakupione koło także przestało wystarczać. Na szczęście rozwiązaniem okazała się szybka ładowarka, która pozwalała doładować się na trasie i kontynuować ją dalej. W ten sposób poprzeczka wędrowała wyżej. Przebiła magiczną liczbę stu kilometrów, później 120, 150, by jesienią 2018 roku przebić 170 km dystansu jednej trasy.
Wtedy też w mojej głowie pojawiła się myśl – a może by tak przejechać przez całą Polskę na jednym kole elektrycznego monocykla? Chwilę później pomysł został przekuty w konkretny plan – plan pierwszej w Polsce, długodystansowej wyprawy na jednym kole elektrycznego monocykla. Postawiłem sobie następujący cel – w ciągu siedmiu dni przejechać ponad 750 kilometrów z Gdańska do granicy ze Słowacją w Sromowcach Wyżnych. O wyprawie mówiło Radio Gdańsk, pisał o niej także portal Trójmiasto.pl. Wyprawa spotkała się z żywym zainteresowaniem ludzi z nielicznej wówczas społeczności związanej z elektrycznymi monocyklami. Jednym z nich był Ryszard Dworzecki z firmy eunicycles.eu. Dzięki jego pomocy mogłem przesiąść się na monocykl o jeszcze pojemniejszej baterii – King Song KS-18XL. Ten model monocykla okazał się tak dobrym wyborem, że do dzisiaj jest moim ulubionym kołem. Zarówno na długodystansowe trasy, jak i do codziennego poruszania po mieście.
Plan wyprawy nie uszedł uwagi moich przyjaciół, którzy postanowili… wziąć w niej udział, jadąc na rowerach elektrycznych. Ostatecznym testem kondycji i przygotowania okazała się trzydniowa trasa po Kaszubach i Kociewiu, dzięki której 22 czerwca 2019 mogliśmy wyruszyć z Gdańska mając nadzieję, że po siedmiu dniach dojedziemy w komplecie w Pieniny. Szczegóły tej wyprawy znajdziecie na łamach „Na jednym kole”. 28 czerwca, po przejechaniu ponad 800 kilometrów, dotarłem do celu wyprawy – przejścia granicznego w Sromowcach Wyżnych. Zmęczony i szczęśliwy, a jednocześnie czując lekki zawód, że to już koniec. Że czeka nas już tylko powrót do domu, podczas gdy tak bardzo chciałoby się jechać dalej…
Jako ciekawostkę podam, że to właśnie dzięki wyprawie z 2019 roku monocykliści na całym świecie mogą dzisiaj korzystać z aplikacji EUC World. Jest ona bowiem bezpośrednim następcą ulepszonej wersji aplikacji WheelLog, którą powstała właśnie na potrzeby tej wyprawy. Do aplikacji WheelLog dodałem dwie, istotne dla mnie funkcje. Jedną z nich była możliwość rejestrowania i udostępniania na żywo trasy wyprawy. Drugą były alarmy i komunikaty głosowe, dzięki którym łatwiej było mi pilnować zadanej prędkości jazdy, a także śledzić zużycie baterii i z zapasem przewidywać przystanki na ładowanie. Funkcje te do dzisiaj są zresztą jednymi z najważniejszych w aplikacji EUC World i nie wyobrażam sobie żadnej trasy bez wsparcia, jakie daje mi ta aplikacja.
Z tej wyprawy powróciłem z postanowieniem zaplanowania kolejnej, jeszcze bardziej epickiej trasy. Na pomysł nie musiałem długo czekać. Miesiąc później spędzałem rodzinne wakacje na Podlasiu, w bardzo wyjątkowym miejscu – Podlaskim Siedlisku „Za mostkiem” w Tofiłowcach. Codziennie rano jeździłem na kole z Tofiłowców do Hajnówki po świeże pieczywo. Prawie cała trasa wiodła śliczną, równą, asfaltową drogą dla rowerów. Moją uwagę przykuło oznakowanie tej drogi tabliczkami „Green Velo”. Szybkie wyszukiwanie w Internecie i już wiem! Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo to – według oficjalnej strony szlaku – „najbardziej spektakularny projekt rowerowy, jaki do tej pory zrealizowano w Polsce. To ponad 2000 km specjalnie wytyczonej trasy […], którą od początku do końca przygotowano po to, aby dawała radość podróżowania i poznawania. Szlak wiedzie przez pięć województw wschodniej Polski (warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie, podkarpackie i świętokrzyskie). Już samo poznanie każdego z nich z osobna stanowi niezwykłe doświadczenie, a poznanie ich wszystkich zdaje się być jak czytanie wspaniałej baśni.”
Po takim opisie już wiedziałem – to jest pomysł! W 2020 roku przejechać całą trasę szlaku Green Velo na jednym kole elektrycznego monocykla. Przygotowanie planu było dużo bardziej wymagające i zajęło więcej czasu niż poprzednio, pozwalając w ten sposób złagodzić tęsknotę szlaku i przełamać nudę krótkich i brzydkich dni zimnej pory roku. W efekcie 19 czerwca 2020 roku około południa na stacji Opoczno-Południe zaczęła się wyprawa, która skończyła się 4 lipca wieczorem w Gdańsku. Tym razem już samotnie, w piętnaście dni (wliczając dzień odpoczynku) przejechałem 2051 kilometrów. Artykuł opisujący tę wyprawę również znajdziecie na łamach „Na jednym kole”.
Kolejne lata to kolejne pomysły. W 2021 roku zamknąć pętlę dookoła Polski, w 2022 roku przejechać Polskę z zachodu na wschód, w 2023 roku odwiedzić wszystkie miasta i miasteczka z książki „Polska z pomysłem. Miasta i miasteczka” Beaty i Pawła Pomykalskich. W tych latach zmienia się także formuła moich wypraw. Zamiast jednej epickiej i kilku malutkich wypraw postanowiłem planować znacznie częstsze, ale krótsze wyprawy. Tak, by móc łatwiej pogodzić monocyklową pasję z życiem rodzinnym, towarzyskim i zawodowym. To okazało się być strzałem w dziesiątkę. W efekcie każdy kolejny rok zamykał się rosnącą ilością przejechanych kilometrów, a na mapie ciepła znaczonej śladami moich tras widać było coraz mniej czarnych plam. Gdy rok 2019 kończyłem przejechaniem w sumie 6567 kilometrów, w roku 2020 były to 7074 kilometry, w 2021 roku przejechałem już 9577 kilometrów, a w roku 2022 aż 11 247 kilometrów. W pierwszej połowie roku 2023 przejechałem 5952 kilometry, a cały rok zamknąć ma się największą jak dotąd sumą kilometrów.
Jednokołowe wyprawy często łączyłem z rodzinnymi wakacjami, dzięki czemu mogłem realizować swoje pasje ze świadomością, że korzystają na tym także moi bliscy. Mimo wszystko stałą tradycją jest jedna, dłuższa wyprawa na przywitanie lata. W 2023 roku była nią wyprawa z Terespola do Kołobrzegu, której wygięta w dość szeroki łuk trasa ostatecznie zamknęła się dystansem nieco ponad 1100 kilometrów. Co ciekawe, w tym samym czasie trud wyprawy o niemal identycznym dystansie podjął inny monocyklista, Rafał Sobczak. W sukcesie tej wyprawy miałem swój skromny udział, pomagając mu w jej zaplanowaniu i służąc swoimi radami oraz doświadczeniem.
Moje trasy w serwisie Komoot
Moim doświadczeniem chcę także dzielić się z Wami. Temu zresztą służyć ma serwis „Na jednym kole”, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że w ostatnim czasie nie rozpieszczałem Was mnogością nowych artykułów. Postaram się, aby to się zmieniło. Rafał niejednokrotnie zaznaczał, że moje podróże są dla niego źródłem inspiracji. Dlatego postanowiłem zacząć udostępniać publicznie ślady moich tras, na profilu „Na jednym kole” w serwisie Komoot. Dzięki temu w prosty sposób możecie użyć ich w nawigacji Komoot, jako gotowych i sprawdzonych w boju pomysłów na monocyklowe trasy. Możecie też użyć ich jako inspiracji lub punktu wyjścia do opracowania własnych tras, modyfikując je wedle uznania. Aby nic Wam nie umknęło zapraszam do śledzenia mojego profilu Komoot. W niedługim czasie opublikuję artykuł z materiałem wideo, w którym opowiem Wam o mocnych i słabych stronach Komoot-a oraz pokażę, w jaki sposób planuję swoje wyprawy. Zarówno te krótkie jak i te długie.