Sobota 22 czerwca 2019, czyli pierwszy dzień pierwszej w Polsce, samotnej wyprawy na elektrycznym monocyklu od Bałtyku po Pieniny. Wyprawa rozpocznie się porannym wyjazdem z Gdańska, spod fontanny Neptuna w sercu Głównego Miasta. Dalej, wzdłuż wału przy kanale Raduni pojadę do Pruszcza Gdańskiego, by następnie skręcić w prawo do Rusocina. Dalej, jadąc w kierunku Skarszew będę mijał Żukczyn, Kłodawę, Trąbki Małe, Kaczki, Gołębiewo Wielkie, Mirowo Duże i Kamierowo. W Skarszewach pewnie czekać mnie będzie chwila odpoczynku, po czym wyruszę dalej. Czarnocin, Wałdówko, Kleszczewo Kościerskie, Semlin i Pinczyn to miejscowości po drodze do Zblewa. W okolicach Zblewa przewiduję dłuższy, około dwugodzinny postój na odpoczynek, posiłek i doładowanie akumulatora.
Gdy już napełnię brzuszek własny oraz kółka, pojadę dalej. Zagłębiając się w Bory Tucholskie minę po drodze Borzechowo, Osowo, Kujawy. Dalej, po kilkunastu kilometrach drogi z dala od ludzkich domostw, wjadę do Osiecznej. To bardzo urocza miejscowość, w której zapewne zrobię sobie krótką przerwę na odpoczynek. Po tej przerwie czekał mnie już będzie ostatni segment trasy, który poprowadzi mnie przez Małe Krówno, Duże Krówno, Byłyczek, Śliwice, Śliwiczki, Łąski Piec i Łążek. Stąd już tylko niecałe cztery kilometry do celu, jakim będzie Tleń i Hotel Evita. Tu spędzę pierwszą noc, odpoczywając przed kolejnym, drugim dniem wyprawy.
Następny dzień
Dzień #2: Tleń – Wierzbiczany, 117 km