750 km przez Polskę. Dzień #5: Słupia – Bobolice, 119 km


Środa 26 czerwca 2019, czyli piąty dzień pierwszej w Polsce, samotnej wyprawy na elektrycznym monocyklu od Bałtyku po Pieniny. Połowa wyprawy będzie już za mną, przede mną zostanie jeszcze 338 kilometrów do przejechania.

Rano wyjadę ze Słupi i praktycznie od razu czeka mnie ominięcie dwóch wyjątkowych miejsc, jakimi są Elektrownia Bełchatów oraz Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów. Ta część drogi poprowadzi przez Rogowiec, by następnie łukiem przez Słok, Kalisko i Łękisko objechać oba gigantyczne obiekty. Dalej już przez Brudzice, Lgotę Wielką, Rożny i Stobiecko Szlacheckie dojechać do Radomska.

W Radomsku mam zaplanowany postój. Standardowo – odpoczynek, ładowanie monocykla, a dla mnie coś na ząb. Po tej przerwie wyruszę w dalszą trasę.
Przez Lgotę Małą, Witkowice, Olsztyn, Siedlec, Trzebniów i Mirów. W Bobolicach czeka mnie nocleg oraz przygotowanie do dalszej podróży. W tym dniu wjadę na wyjątkowo malowniczy Szlak Orlich Gniazd, a jednocześnie na wzgórza Jury Krakowsko-Częstochowskiej.

Dwory, pałace i zamki na trasie wyprawy

Kończąc powyższy akapit naszła mnie refleksja, że w czasie tej wyprawy będę nocował nie tylko w hotelach, ale i we dworze oraz w zamku 🙂 Pałac Wierzbiczany, Dwór Słupia to właśnie takie miejsca. W pierwotnym wariancie trasy wyprawy piątego dnia nocować miałem we Dworze Bieganów. Chcąc uatrakcyjnić trasę wyprawy poprowadziłem ją jednak Szlakiem Orlich Gniazd. Zamiast w Bieganowie, noc spędzę więc na zamku w Bobolicach. Tak ciekawe miejsca na nocleg to w dużej mierze konsekwencja przyjętego, bardzo ostrożnej metody planowania całej wyprawy. Przede wszystkim trasa prowadzić miała z dala od dużego ruchu. Miała prowadzić możliwie najkrótszą drogą. Dodatkowym utrudnieniem było podzielenie całej trasy na możliwie równe odcinki. Tak, aby na końcu każdego z nich znalazło się miejsce oferujące odpowiednie warunki na odpoczynek po trudach podróży. W tym zakresie korzystałem z opinii gości serwisu Booking. Na końcu wyszło, że na tak wyznaczonej trasie większość obiektów to kameralne hotele, odrestaurowane dwory czy właśnie zamek.

Cieszy mnie to bardzo, gdyż będzie mi miło trafić w miejsca, które staraniem nowych właścicieli odzyskują dawną świetność. Ciągle mam przed oczami ruiny tego typu obiektów, widziane na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Włączane po wojnie do państwowych gospodarstw rolnych były sukcesywnie niszczone. Później, po transformacji ustrojowej, nadal niszczały z powodu braku należytej opieki i pomysłu na ich zagospodarowanie. Dzisiaj to się zmienia. Cieszę się, że moja wyprawa będzie okazją by poznać i pokazać Wam te, ciekawe pod względem historii i architektury, miejsca.

Najnowsze artykuły
To Cię może zaciekawić...